Archiwum
O autorze
Ostatnie wpisy
Zakładki:
AUTYZM POMOC
DAROWIZNY POMOC DLA PIOTRA
FUNDACJE
KOCHAM LUBIĘ ZAGLĄDAM
KONTAKT
NASZ AUTYZM na FB
NASZE MIASTO - podobne blogi
POLECAM
PSYCHOLOGICZNE i takie tam
Tagi
|
poniedziałek, 23 sierpnia 2010
Autyzm -- skąd się wziął wzrost liczby przypadków
- Dawniej autyzm był mocno napiętnowaną chorobą, uważano bowiem, że wiąże się ze złą opieką rodzicielską - uważa antropolog Roy Grinker z uniwersytetu waszyngtońskiego. - To zniesienie piętna spowodowało tak gwałtowny wzrost liczby przypadków. Dziś rodzice nie mają takich oporów, by udać się do lekarza. Autyzm zawsze był, tylko ukryty - podsumowuje antropolog. Podobnego zdania jest wielu specjalistów zajmujących się tą chorobą. To jednak raczej nie przekona rodziców, których dzieci (a przede wszystkim oni sami) zmagają się z autyzmem. Dzięki autorowi za wtrącenie: a przede wszystkim oni sami. Kuma bazę najwyraźniej.
wtorek, 17 sierpnia 2010
Grupa wsparcia
Po rozprawie w sądzie pracy wyszłam wypłukana z optymizmu. To potrwa: firma się rozpadła, zarząd zmienił, pracownicy pouciekali albo też ich pogoniono... Może i wygram, może za pół roku... Po tylu latach harówy wdepnęłam w gie. Aby utrzymać się na wysokich stanowiskach, dostawać zlecenia w poważnych wydawnictwach musiałam być pięć razy lepsza, zaradniejsza, dokładniejsza etc. i ogólnie pięć razy bardziej. Się naharować. Udawało się, choć nie miałam nawet cienia wsparcia tam, gdzie -- logicznie -- powinno być duże. No i skończyło się "rumakowanie"... Wdepnęłam w gie, co wyglądało jak bombonierka. Tyle mi oferowało: dobre zarobki, rozwój, no i najważniejsze: nikt nie robił problemu z wcześniejszych wyjść, spóźnień, częstego brania dni wolnych. Brrrrrrrrrrrrrrrrrr Bleeeeeeeeeeee Sssssssssssssssss Dobrze, że dziś termin spotkań naszej grupy wsparcia. Mogłam się wygadać, zostałam wysłuchana, dostałam wsparcie. Wsparcie! Nie żadne tam irytujące: nie martw się, będzie dobrze. Nie ma to, jak kontakt z tymi, co kumają o co chodzi i miękkiej bawełny nie nawijają na uszy. Piotrek miał dziś dwa spotkania terapeutyczne. Po obu dziewczyny mówiły, że był trudny, nie skupiał się. Przecież nie wiedział, że idę do sądu i nie mam najlepszego nastroju. Termin rozprawy zabruździł nam wakacje, ale już odblokowane. Wyjeżdżamy i nie będzie nas do września.
piątek, 13 sierpnia 2010
Splendid isolation
Ok. 21.30, wyuczony i przyzwyczajony, porzuca dzienne aktywności, myje się, wskakuje w piżamę i... zaczyna występ. W scenariuszu: rzucanie się po materacu (a już myślałam, że dojrzał do posiadania łóżka), skoki obunóż bosymi stopami; mruczy, buczy, popiskuje, co chwila wbiega do łazienki -- stoi przed lustrem, a potem spuszcza wodę (kto by dał radę tyle sikać?!), trzaska drzwiami, w kółko powtarza "dobano, dobano" (niestety znów wróciło powtarzanie powtarzanie). Uciszał się, jak gasiłam wszystkie światła i szłam spać, ale nie mogę dać się terroryzować i chodzić spać o 22.01. Jest tak już prawie 2 tygodnie. Do jego pokoju nie mogę wejść -- zakaz czytania, a nawet przebywania w pobliżu legowiska. Postanowiłam więc ignorować. Raz powiedziane "dobranoc" i idę do swoich zajęć, próbuję je mieć i nie wykonywać po ciemku. Działa z lepszym skutkiem. W mowie regres, trzeba piłować słówka, które już znał, znów uderza się po głowie, wróciło obłędne klaskanie, trudniej skupia uwagę. Hormony? Nadal garbaty, ale sporo urósł i jego wąsy także. Fizjoterapia za to mu służy. Lepiej robi ćwiczenia naprzemienne, prawie wyprostowuje nogi w siadzie. Trzeba holistycznie, ale może on albo psycho albo fizjo? W dzień (to wtedy, jak nie jest w piżamie) to samo. Dużo wychodzimy. Biegnie przed siebie, krzyczy, tupie, wymachuje rękoma, częściej wpada na ludzi -- więcej, głośniej, szybciej i ogólnie bardziej. Ewoluuje w tym kierunku... Dziś trafiliśmy na Stare Miasto i okolice. Dał czadu!!! Powinnam biec obok z czapką na datki. Inni grają, śpiewają, łykają ognie, a nie mają takiej publiki, czemu nie korzystać? Wczoraj z rozpędu wbiegł na jezdnię na czerwonym. Dotąd nie zrobił tego NIGDY! Postanowiłam, że musi mieć plakietkę: MAM AUTYZM i coś jeszcze w stylu: zachowuję się nietypowo, etc. Dla jego bezpieczeństwa (!), dla mego także, bo zwariuję, dla ogólnego dobra i szerzenia świadomości. Inaczej czeka nas już całkowita izolacja. Fajne pomysły na tekst są tutaj: Po dzisiejszym dniu wybieram trzecie od końca. Dla siebie. Ostatnie jest mocne (ta kolejność... Ciekawe, ile bierze posiadacz praw autorskich? Mnie czekają rachunki za wodę spuszczaną co 5 minut. Nie śpi jeszcze, ale chyba próbuje, bo ścichło. W dużym pokoju ciemno. Telewizji już nie ma. Odbiornik był stary, ale już nie na lampy, tym niemniej zacharczało, strzeliło jak Clint Eastwood z rewolweru, potem jak Szwarceneger z rakietnicy i zgasło. Nic nie gra, bo jeszcze by wybuchło. Mam światło tylko przy kompie, za ścianką. I tak tu się chowam cichutko. Splendid (???) isolation.
wtorek, 10 sierpnia 2010
For me
Pytam: Jak tam rejs dorzeczem Amazonki? Dostaję odpowiedź: W Pekinie dziś 20 stopni poniżej zera. To nie szyfrowane rozmowy porucznika Klossa, to dygresja na temat pewnej sfery mego życia. Taka dla mnie, żeby odreagować.
poniedziałek, 09 sierpnia 2010
Wyznanie na śniadanie
Przyjaciółki namawiają mnie na krótki wyjazd. Czuję się otoczona ich uwagą i troską. Zapaliłam się, że dam radę, przecież jeździmy tam od lat, nasza znajomość i te wyjazdy to piękna historia. Coś wymyślę! Ozdrowiałabym, zawsze tam zdrowiałam. Dziś opadłam. Koniec fantazjowania - nie dam rady. Kolejne smsy: przypominamy o zaległej spłacie... (gdybym chciała zapomnieć). Ale przede wszystkim nie mam z kim zostawić Piotra. Skończyły się wakacje u babci, babcia zajmie się nim w domu, ale nie da rady wyjść z nim na spacer. Potrzebny byłby ktoś do pomocy. Rozpaczliwie potrzebny ktoś do pomocy. Nie wyrwę się. Wymarzony wyjazd na Karaiby również zatem oddala się coraz bardziej. Chyba, że wyjedziemy tam z Piotrem. I zostaniemy. Będziemy grać na instrumentach perkusyjnych i tańczyć. |